Bajeczka o złośliwym dziadku

Zwołał wnuczek wielkie spotkanie rodziny.
Wszyscy myśleli że to będą zaręczyny,
Bo przecież w jego wieku często to się zdarza -
Lecz on wniósł książkę wiele grubszą od Brewiarza

Mamusi nogi zmiękły. Wsparta o akwarium
Szeptała „Boże, nie bierz go do seminarium!”
A on unosząc księgę powiedział – To dzieło
To owoc mego trudu. Kilka lat zajęło,

I pochłonęło wszystkie moje oszczędności
Lecz warto było. A zatem dziś pełen radości
I dumny, lecz duma jest nie bez powodu
Przedstawiam wam zebrane tutaj dzieje rodu

Tam gdzie nie mogłem znaleźć praprzodka metryki
Zatrudniłem fachowców – i od genetyki,
historii, heraldyki, spraw metafizycznych
Biegłych ekspertów drzew genealogicznych.

Przejdźmy więc kochani tu, do pierwszej strony
Nasz praszczur był wraz z Mieszkiem w jednej misie chrzczony
Jego syn – ale to już będzie druga strona
Wraz z Bolesławem w Gnieźnie przyjmował Ottona

Inny nasz przodek żonę swą zaprzągł do radła
A kiedy biedaczka całkiem z sił opadła
Powiedział zdanie które zna dziś cały kraj -
„Daj ać ja pobrusze a ty poczywaj”

Sędzimir wznosił mury w czasach Kazimierza
Wszewój za Jagiellonów był wzorem rycerza
Michał z Sobieskim Turka spod Wiednia przeganiał
Hieronim własną piersią Kościuszkę zasłaniał...

...tu prapradziad Jan z murzynem idzie na safari
Babcię Jagnę malował sam Salvador Dali,
Mietek małą kasztankę sprzedał Piłsudskiemu
Hipolit się poświęcił życiu zakonnemu...



...I tak to przez dzień cały młodzian opowiadał
Nad dziejami rodziny w wielki zachwyt wpadał
Bo też przodkowie jego nie przyszli z ulicy -
Wszyscy oni Polacy, wszyscy katolicy

Zapadła cisza, w tej ciszy wszyscy chwilę trwali
A kiedy już od księgi oczy oderwali
Dziadek Adam rzekł głosem ciężkim od powagi
-Widzisz wnusiu, no pięknie, ale mam uwagi

Wprawdzie aż tak daleko nigdy nie wnikałem,
Ale już jako dziecko w domu mym słyszałem
Że Wszewój wzór rycerza...lecz nie po tej stronie.
Z Ulrykiem pod Grunwaldem stał przeciw Koronie

Michał, inaczej Mehmet, rzecz w rodzinie znana
Wrócił z Janem spod Wiednia ,tyle że w kajdanach
Hieronima ja nie znam, i nie mam pojęcia,
Za to proszę się przyjrzyj tym ludziom ze zdjęcia


Widzisz tych panów którzy na safari idą?
Nasz pradziadek to jest ten ciemniejszy pan, z dzidą
I to po nim już w naszej rodzinie tak mamy
Że się szybko i ładnie latem opalamy.

Drugi zaś nasz pradziadek o którym tu mowa
Tak, był sługą Bożym, rabinem spod Lwowa.
Mietek...No był Cyganem, cóż na to poradzić
A Kasztankę nie sprzedał a chciał podprowadzić

A Salvador na ziemi płótno swe rozłożył
Pobadział farbą, pod spodem też podpis swój złożył
Zaś Jagna która mistrzowi gotowała zupę
Wyrżnęła na to płótno, jakby rzec, na pupę

On szczęśliwy że odkrył był nowy styl sztuki
Zaniósł je do marszanda, a tamten to kupił.
Ja ci to wnusiu mówię tylko pro memoria
Żebyś wiedział jak z bliska wygląda historia

Lecz prócz poprawek jeszcze coś mnie w oczy kuje
Że są w rodzinie tacy, których tu brakuje
Rozumiem, nawet bardzo, że ty się ich wstydzisz
Lecz gdy piszesz historię – nie mów że nie widzisz.

Wnuczek wziął książkę po czym wycofał się skrycie
Uronił gorzką łezkę nad skundlonym życiem
I nad tym że dziadkowi odzywać się chciało
A mogło być tak pięknie, a się posypało...