Dziś w Kąciku Mariana bajka jego zacnego autorstwa.

 

Bajeczka o smoku


Biegnie po wiejskiej drodze świniopas w podskokach
i wrzeszczy, że nad jeziorem spotkał właśnie smoka,
który to na pastwisku spoczywał wygodnie.
Na dowód pokazuje przypalone spodnie.

- Ledwie z życiem uszedłem, bo to stwór zajadły,
o świniach zapomnijcie, wszystkie już przepadły.-
- Co nam po twoim życiu, co po twoim strachu,
wracaj po nasz majątek ty przebrzydły łachu!-

On tego już nie słyszał, bo choć na bosaka
to był w stanie dogonić nawet i rumaka.
Wysłała wieś do króla pismo przez posłańca
żeby pomógł im pozbyć się tego zas... smoka.

Król zaś im odpowiedział – Ludu mój lojalny,
smok według przepisów problem to jest lokalny.
Ale że jako wasz władca kocham was nad życie
wydaję pozwolenie na smoka ubicie.

Gdy się go pozbędziecie zakopcie padlinę,
w ciągu tygodnia wpłaćcie należną daninę
a potem żyjcie długo w szczęściu i pogodzie.
Pozdrawiam was serdecznie kochany narodzie.-

Chciał sołtys już uprzejmie królowi poradzić
gdzie może sobie swoje pozwolenie wsadzić,
ale go żona Jagna odwiodła od tego
i powiedziała – Stachu, trza iść do Mundrego

i niech on coś wymyśli by smok nas nie zgubił.-
Więc poszedł Stachu chociaż Mundrego nie lubił.
Mundry wrzucił w ognisko wysuszone zioło,
wciągnął dym nosem po czym zaśmiał się wesoło

aczkolwiek ciut głupawo, i tak się odzywa
-Żyje na skraju wioski dziewka nieszczęśliwa
Która zwie się Marycha. Nie ma ojca, matki
pola, psa ani kota, ni najlichszej chatki.



Tak jej się porobiło przez to życie w biedzie
że nie ma czym oddychać, ani na czym siedzieć,
i aż żal serce ściska od tego widoku-
przysługę jej zrobimy oddając ją smoku.

Niech Marycha przed sobą taką kartkę trzyma
że we wsi jest posucha, więcej dziewic ni ma,
i świń nie ma, przez co też nic do zjedzenia.
Miło było się poznać, teraz - do widzenia.-

Więc poszli do Marychy i mówią te słowa
-Marycho, dziś przed tobą jest szansa życiowa.
Chcemy żebyś do smoka ten tu list zaniosła,
on cię nie tknie, bo przecież nie dotknął by posła,

a wieś ci się odwdzięczy – każdy z gospodarzy
odda ci po trzy morgi gdzie ci się zamarzy
a ja sołtys chałupę ci we wsi postawię
nową, dużą, wygodną, taki pałac prawie.

Z takim posagiem szybko chłopa sobie znajdziesz,
trzymaj z nami Marycho a daleko zajdziesz.
Marycha popatrzała na swą nędzną bidę,
wzięła pismo do ręki, powiedziała – Idę. -

Sołtysowa przyniosła na drogę jedzenie,
ksiądz Marychę pokropił i dał namaszczenie.
Ruszyła w stronę smoka, tyle ją widzieli,
i bardzo szybko wszyscy o niej zapomnieli.

Minęło tak z pół roku gdy pewnej niedzieli
ludzie wyszli z kościoła i wszyscy zdębieli.
Stoi Marycha tylko jakby odmieniona,
jakby bardziej pyzata i zaokrąglona.

Sukienka ciut za duża lecz za to jedwabna,
z przodu, z tyłu – niczego, dziewczyna powabna.
Złoty na niej łańcuszek, i kolczyki złote,
buciki wyglądają na włoską robotę.

Więc tak stoi oparta o pieniek dębowy
i powiada – Ja przyszłam tu względem umowy...-
-Jakiej umowy? Dla wsi to sprawa zamknięta
Nic nie jest zapisane, nikt już nie pamięta-

-Bo widzicie sołtysie, ja list doręczyłam.
Bałam się, ale poszłam. Sprawę załatwiłam.
Lecz jak się okazało bałam się daremnie-
pan Smok gdy mnie zobaczył zakochał się we mnie.

Więc żeby nie przedłużać już tego gadania,
potrzebujemy właśnie miejsca do mieszkania.
Coby pamięć odświeżyć jest stosowna chwila-
Smok ciebie i Mundrego zaprasza na grilla.

Takiemu zaproszeniu odmawiać nieładnie.
Tam sobie przypomnicie wszystko i dokładnie.
Wprawdzie dziewic już nie je bo są ciężkostrawne,
lecz lubi towarzystwo, zwłaszcza tak zabawne

i prosi byście z sobą przynieśli warzywa -
surówkę, kartofelki, i beczułkę piwa
a odzieży jak najmniej bo tam ciepło będzie.
Jeżeli nie przyjdziecie – to znajdzie was wszędzie.

Nie słuchaj rady takich co zioła wąchają,
nie obiecuj za dużo gdy cię nie pytają.
Nie lekceważ biedoty, nie traktuj z wysoka,
bo a nuż za plecami ma jakiegoś smoka.

cdn.....